Wczoraj, w Wielki Piatek wybralismy sie do Trapani, miasta polozonego 75 km od Palermo. Od kilku osob slyszelismy, ze ten Erice, malowniczo polozone miasteczko kolo Trapani, jest miejscem niezwyklym, a samo Trapani slynie z uroczystej procesji wielkopiatkowej, ktora calymi godzinami przemierza ulice miasta.
O dziesiatej rano siedzielismy w autobusie zmierzajacym do Trapani. Podroz trwala ponad dwie godziny, a mocne wiosenne slonca za oknem i klimatyzacja w srodku, ukolysaly nas do snu. Wysiadalismy z autobusu lekko zaspani, i po paru minutach z przerazeniem odkrylismy, ze portfel Michala, a w nim nasze dokumenty, karty do bankomatu, bilety powrotne i kieszonkowe na dzien spedzony w terenie, zniknely. Odtwarzajac tasme z podrozy, doszlismy do wniosku, ze najprawdopodniej portfel wyslizgnal sie z kieszeni Michala i spadl na podloge, albo zatonal miedzy siedzeniami. O, Boze... Takich chwil obawiam sie czesto, znacznie czesciej niz ma to statystyczny sens. Mialam nadzieje, ze Michal zartuje. Niestety. Kolejne dwie godziny spedzilismy z telefonem w pogotowiu. Nasz Aniol z Palermo - Klara, po raz kolejny przyszla nam z pomoca. Pobiegla na dworzec autobusowy w Palermo, zeby zlapac wracajacego z Trapani kierowce i poporosic go o przeszukanie autoobusu. Portfel sie znalazl!!! Kolejne trzy godziny minely, zanim trafil w nasze rece, a razem z nim pieniadze na pierwszy od rana posilek. Serdeczne dzieki uczciwemu kierowcy, ktory oddal portfel w nienaruszonym stanie, serdeczne dzieki Klarze, ktora tak bardzo nam pomogla, i Michalowi, ktory biegal po Trapani w poszukiwaniu dworca autobusowego, wyjatkowo w tym dniu, przeniesionego w inne miejsce. Wszystkie te stresujace wydarzenia, stresujace przemyslenia, bol w nogach i ramionach, odwrocily nasza uwage od Erice - miasteczka na wzgorzu, ktore teraz bylo bardziej niedostepne niz kiedykolwiek wczesniej.
Oddychajac gleboko, przechadzalismy sie opustoszalymi ulicami Trapani, wypatrujac procesji. Co rusz spotykalismy turystow, ktorzy tak jak my, wpatrzeni w mape, biegali po malych zacienionych uliczkach, w poszukiwaniu procesji, o ktorej tak duzo slyszeli. Wygladalo to jak bardzo dziwne podchody. Na opustoszalych ulicach co pare metrow stali sprzedawcy helowych balonow i drobnych przekasek. Wszystko to wygladalo bardziej jak odpust i przygotowania do fiesty!
Obawialismy sie, ze byc moze przegapilismy procesje, je moze juz przeszla. O, jak bardzo bylismy w bledzie! Kiedy w koncu trafilismy na wlasciwa ulice, we wlasciwym momencie, procesja szla nia przez blisko trzy godziny! Ogrom ludzi, tysiace, tysiace ludzi - od najmlodszych, kilkuletnich szkrabow w galowych ubraniach. Mialam wrazenie, ze wszyscy mieszkancy Trapani i okolicznych miasteczek sa dzisiaj tutaj, biora udzial w tym zupelnie nieprawdopodobnym wydarzeniu.
Pierwszy zwiastun wielkiego wydarzenia: galowe mundury, policjanci, strazacy, ratownicy w pogotowiu. |
W skupieniu. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz