Translate

wtorek, 7 maja 2013

Porticello z przyjaciolmi

Deszczowa i nieco smutna zima minela, a z wiosna przywialo do nas gosci z Polski. Tym samym spelnilo sie marzenie o sycylijskim domu pelnym bliskich nam ludzi:)
Wybralismy sie do Porticello, ktore powoli staje sie naszym ulubionym miejscem. Mala wioseczka z kawalkiem plazy, i kolorowym portem. Spokojne miejsce, w ktorym odpoczywamy od zgielku Palermo. Tego dnia wyjatkowo pochmurnie i deszczowo, ale ze sloncem w duszy:)

Najpiekniejsze z tego dnia.

Zachywyty natura - kolorem, ksztaltem, i ta nieskonczona inteligencja.

Miasteczko portowe z malowniczymi lodkami.


Pada deszcz. Siedzimy pod wielkim drzewem. Michal otwiera ostrygi, a Jarek nalewa prosecco. Czas na pierwszy raz z ostrygami dla rozkochanych w jedzeniu Ewy i Kuby.

Moj trzeci raz - najlepszy. Polubilam ten smak i ta konsystencje! Kocham morze i jego zapach, a ostryga jest jak morze zamkniete w perlowej muszli.

Kuba opowiada o rajskich ptakach - w koncu poznajemy nazwy. Dalej lubie ta dziecieca niewinnosci i niepotrzebe nazywania tego, co mnie zachwyca.
Pierwsza kapiel w blekitnej lagunie. w wodzie, ktora zmienia kolor ciala na lawendowy.

Zachwycamy sie pomaranczowym domem nad brzegiem morza. W wyobrazni siadamy na tarasie z widokiem na morze i grilujemy krewetki, ktore zaraz zjemy ze swieza i pachnaca sezamem bagietka.

Po morskiej kapieli wyglodniali trafiamy do pizzeri. Bezkarnie mozna sie przygladac, i wkladac nos, gdzie tylko sie da. Mistrz z duma pokazuje pierwsze pizzowe chlebki...

... kiedy w koncu internet bedzie umozliwial wachanie? Zachwycajacy, "mouth watering" zapach.

Kwiaty z dzieciecych wedrowek po lakach. 
Ewa, Kuba, Jarek - dziekujemy! To byl dobry dzien i dobry czas:) Bo pieknie jest wtedy, kiedy patrze na piekno, ale najpiekniej jest wtedy, kiedy moge sie tym podzielic...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz