W grudniu 2011 roku kolejne swiatleko w tunelu – kilkudniowy warsztat w
Krynicy. Tam poznalam Ewe, ktora do tej pory jest w moim telefonie zapisana
jako Ewa z Krynicy (tak, wiem;) Pomyslalam:
on lubi seniorow, lubi czeskie filmy – to musi sie udac!
Kiedy zaproponowalam jej
wspolna prace nad Warsztatem Grundtviga, zgodzila sie od razu. Pierwsze
spotkanie przy cappuccino w Coffee Heaven na Florianksiej, bylo jak piesc do
nosa, jesli chodzi o nasza sytyacje finansowa wtedy a cene kawy, i poziom zrozumienia
swiezo wydrukowanego wniosku.
Pamietam, ze wniosek
aplikacyjny byl po angielsku, w tym projektowym slangu, ktorego nadal, dwa lata
pozniej, sie ucze. Pamietam jedno zdanie z tego wniosku “Describe the
provisions that heve been forseen to ensure
recognition of the learning undertaken at the Workshop”, ktore tlumaczylysmy z pomoca trzech roznych osob
blizej znajacych angielski. Ostatecznie, nasi tlumacze nie ustalili jednego
wspolnego zrozumienia. Pozniej, na etapie oceny wniosku okazalo sie, ze ta czesc wypadla nam najslabiej;)
Wniosek powstawal
dobrych 40 godzin, w mieszkaniu w Nowej Hucie i na Olszy II.Poszlo na niego
sporo marchewki, podgryzanej zimowa pora ze wzgledow dietetycznych, orzechow z
ogrodu Dziadka, malinowki w herbacie i herbaty w ogole.
Wniosek powstal. Zlozylysmy go pod egida NCK i wypatrywalysmy ogloszenia wynikow.
Wniosek powstal. Zlozylysmy go pod egida NCK i wypatrywalysmy ogloszenia wynikow.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz